CHRZEŚCIJANIN - O JASNYCH OBLICZACH
Pewien człowiek, przyszedłszy z daleka do wielkiego miasta, zauważył z bólem, że twarze jego mieszkańców są bezbarwne, a oczy pozbawione blasku.
Kilku ludzi podeszło, gdyż przyciągała ich świetlistość jego spojrzenia i jego krzepki wygląd.
Skąd przyszedłeś, cudzoziemcze? - zapytali.
Przychodzę z pustyni Boga - odpowiedział.
A co to takiego? - zagadnęli.
To takie miejsce, w którym człowiek się modli, składa dzięki i wielbi Boga.
Wtedy ludzie nagle stali się jeszcze bardziej ponurzy.
Boga to my już porzuciliśmy - powiedział jeden z nich.
Był nam ciężarem, męczył nas i przeszkadzał.
Może właśnie dlatego wasze twarze całkiem straciły blask - stwierdził człowiek.
A potem dorzucił:
Czy spróbujemy Go przywołać z powrotem?
Ale to strasznie trudne! - wykrzyknęli ludzie chórem.
Czy On jeszcze o nas pamięta... ? dodali.
Ależ tak! - odrzekł człowiek z pustyni Bożej.
On na to czeka.
Na murach miasta człowiek ów odmówił modlitwę, a pozostali przyłączyli się do niego.
A wtedy promień słońca odjął nieco szarości z ich twarzy i trochę mgły z oczu.
Jak cudownie! - wykrzyknęli patrząc po sobie.
Chodźmy zachęcić do modlitwy całe miasto!
Ale człowiek z pustyni powstrzymał ich.
To nie takie łatwe, jak myślicie.
Przyszliście do mnie, bowiem patrząc na mnie przypomnieliście sobie, jak wyglądaliście przedtem.
Ale cóż inni?
Trzeba, by wasze oblicza promieniowały takim światłem, żeby uderzyło to nawet najobojętniejszych.
I dlatego powinniście pójść ze mną na Bożą pustynię.
Ludzie poszli za nim i to na wiele lat, żyjąc w prostocie z ręki Boga, do którego się modlili.
Składali Mu dzięki i wielbili Go.
Kiedy powrócili do miasta, ich oczy lśniły jak gwiazdy, a spojrzenie mieli pełne żarliwości.
Nie musieli nic mówić ani wyjaśniać, ani dyskutować, ludzie bowiem sami zainteresowali się nimi.
Wystarczyło, że zobaczyli ich twarze...
To byli kapłani.
Autor nieznany ? zebrał ks. Antoni Wac
_________________ + Z Bogiem i Maryją.
|