Co widziały dzieci?
Fatimski cud słońca to tylko jedna część październikowego objawienia. Istnieje jeszcze druga - może mniej spektakularna, ale ważniejsza. To potrójna wizja, którą podczas cudu słońca oglądali wizjonerzy.
W swoich wspomnieniach o ostatnim objawieniu w Fatimie Siostra Łucja napisała: Kiedy nasza Pani zniknęła w nieskończonej odległości firmamentu, zobaczyliśmy po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Matkę Bożą ubraną w bieli, w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że św. Józef z Dzieciątkiem błogosławi świat ruchami ręki na kształt krzyża. Krótko potem ta wizja zniknęła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najświętszą. Miałam wrażenie, że jest to Matka Boża Bolesna. Pan Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sposób, co św. Józef. Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Bożą Karmelitańską.
Wizję oglądaną przez pastuszków możemy podzielić na trzy części. Najpierw ukazuje się im św. Józef z Dzieciątkiem Jezus i Matką Bożą w bieli, okrytą niebieskim płaszczem. To Święta Rodzina. Następnie ukazuje się Pan Jezus i Maryja jako Matka Bolesna. Wreszcie dzieci widzą Matkę Bożą Karmelitańską.
Trzy wizje... Jeden z wielkich autorytetów Fatimy - ks. Luigi Bianchi, widział w nich odniesienie do różańca. Pisał: Trzy części Różańca: radosna, bolesna i chwalebna, znajdują niezwykłe wyjaśnienie w potrójnej wizji z 13 października 1917 roku.
W tym ostatnim objawieniu pojawia się najpierw Matka Boża ze św. Józefem. Święta Rodzina wskazuje nam na tajemnice radosne.
Z kolei ukazuje się Jezus i Matka Boża Bolesna. Ta wizja zwraca naszą uwagę na tajemnice bolesne.
Wreszcie pojawia się na niebie Matka Boża Szkaplerzna ukazująca nam tajemnice chwalebne....
Interpretacja jest o tyle przekonująca, że Matka Boża Fatimska wciąż podkreślała znaczenie modlitwy różańcowej. Siostra Łucja, zapytana, czego żądała Matka Boża w Fatimie, odpowiedziała: Odmawiania różańca. Podobnie inna wizjonerka, Hiacynta, pytana: O co najbardziej prosiła Matka Boża?, odpowiedziała: O codzienne odmawianie różańca. Nic dziwnego, że Papież Pius XII, przemawiając przez radio do pielgrzymów zebranych w Fatimie na zakończenie obchodów srebrnego jubileuszu objawień, podkreślał szczególnie konieczność odmawiania różańca, tak gorąco polecanego przez Matkę Bożą Fatimską.
Być może w wizji oglądanej przez dzieci jest obecny wątek różańcowy. Można mieć jednak wątpliwość, czy na pewno obraz Matki Bożej z Góry Karmel wskazuje na Tajemnice Chwalebne Różańca. Dodatkowym problemem jest ubogacenie tej modlitwy przez Jana Pawła II o dodatkową część: Tajemnice Światła...
Może więc lepiej spróbować odpowiedzieć na pytanie o sens kolejnych wizji.
Dlaczego Święta Rodzina?
Kościół uczy, że Pismo Święte trzeba interpretować jako całość. Podobnie jako całość muszą być interpretowane fatimskie objawienia. Nie można przyjmować tylko wyrywkowo pewnych treści fatimskich, np. mówić o wymiarze politycznym (nawrócenie Rosji), a pomijać choćby obowiązek osobistego nawrócenia. Należy połączyć w jedno treści dotyczące Najświętszego Serca Jezusa zjednoczonego z Sercem Jego Matki, z Miłosierdziem Bożym, z kultem Niepokalanego Serca Maryi, a także z Eucharystią i z innymi elementami, takimi jak odmawianie Różańca, posłuszeństwo Papieżowi czy przyjmowanie cierpień w intencji zbawienia grzeszników. Do tych treści dochodzi też ukazanie się Świętej Rodziny podczas październikowego cudu słońca. Gdy mówi się o treści objawień fatimskich, trzeba zawsze dodać kilka słów o wezwaniu Matki Bożej Fatimskiej do uświęcenia naszych rodzin.
Apel docierający z Fatimy jest ważnym głosem Nieba w czasach, gdy środki masowego przekazu prześcigają się w emisji programów antyrodzinnych, wyzwalających agresję i przemoc. Tylko rodzina - mówią jednym głosem Fatima i Rzym - może ocalić świat. Kościół ostrzega, że pogłębiający się kryzys rodziny prowadzi do szybkiej zagłady cywilizacji. Przetrwać może tylko cywilizacja miłości niesiona w jutro świata w najmniejszych komórkach Kościoła: w rodzinach. Fatima ogłasza: Zwycięstwo cywilizacji miłości jest uzależnione od odpowiedzi, jaką na współczesne zagrożenia dadzą nasze rodziny.
Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że rodzina musi być wyspą wiary i miłości w świecie pełnym zła i nienawiści. Gdy tak się stanie, Bóg będzie miał gdzie postawić swą stopę, by zacząć działać wśród nas i wypełnić jedną z najpiękniejszych zapowiedzi apokaliptycznych: I morza już nie ma (Ap 21, 1). Zniknie morze, które jest symbolem zła zalewającego świat. Jego osuszenie będzie możliwe dzięki rodzinom - suchym wyspom, wyspom obcym grzechowi!
Na ten trud zachowania wiary, wytrwania w miłości, ocalenia tego, co jest tradycyjną wartością życia ludzkiego, błogosławi nam z Fatimy św. Józef - głowa Świętej Rodziny.
On jest w centrum pierwszej wizji oglądanej przez dzieci. Jest to wzór niezwykły, gdyż wskazuje na piękno, znaczenie i owoce zjednoczenia z Matką Najświętszą. Święty Józef był człowiekiem najbliższym Maryi. Upodobnienie się do niego oznacza życie w kręgu Boskiego światła, jakim promieniuje Matka Najświętsza. Oznacza wielką świętość. Taka świętość potrafi zmienić oblicze świata!
Dlaczego Matka Boża Bolesna?
W drugiej wizji oglądanej przez fatimskich pastuszków ukazała się Matka Boża Bolesna.
Pobożność średniowieczna, rozważając tajemnice życia Maryi, mówiła o siedmiu boleściach Matki Bożej: 1) przepowiednia Symeona, 2) ucieczka do Egiptu, 3) zgubienie dwunastoletniego Jezusa, 4) droga krzyżowa, 5) stanie pod krzyżem, 6) zdjęcie z krzyża, 7) złożenie do grobu. Wszystkie je można sprowadzić do pierwszego proroctwa biblijnego: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę... (Rdz 3, 15). Jej życie, choć niepokalane, nie było pozbawiane cierpień.
Boleść Maryi nie jest prawdą marginalną, cierpienie Jej jest bowiem ściśle powiązane z prawdą o Jej roli jako Współodkupicielki. Kościół uczy, że współcierpienie Maryi z Jezusem stało się częścią dzieła odkupieńczego i współwysłużyło nam zbawienie.
Kult Matki Bolesnej utwierdziły w Kościele Różaniec (część bolesna), Droga Krzyżowa (stacja IV i XIII), Litania Loretańska (wezwanie Królowej Męczenników) oraz sekwencja Stabat Mater. W Polsce funkcję tę pełnią dodatkowo Gorzkie Żale.
Dziś Fatima zdaje się podkreślać nie tyle "historyczny", ile "współczesny" ból naszej niebieskiej Matki. Wiemy, że podczas objawień w 1917 r. Matka Boża była zawsze smutna. Ból i łzy, jakie dzieci widziały na Jej twarzy, miały w sobie jedno tylko źródło: Ona płacze z tego powodu, że wiele dusz idzie na wieczne potępienie. Ona płacze dlatego, że wiele Jej dzieci idzie do piekła.
Znowu pojawia się element apokalipsy - teraz mówi on o ostatnim cierpieniu będącym konsekwencją naszych grzechów: o piekle. Maryja jest Matką Bolesną, bo boli Ją wieczne cierpienie ogromnej rzeszy ludzi, których Bóg powołał do życia z miłości i z myślą, że będzie mógł dać im życie wieczne w doskonałym zjednoczeniu z Sobą - z Tym, który jest źródłem jedynego, prawdziwego szczęścia. Gdy człowiek odrzuca ten dar i to przeznaczenie, Matka Najświętsza płacze. Gdy czynią tak tysiące, miliony ludzi, Maryja staje się Matką Bolesną. Dziś - mówi Fatima - jest Ona właśnie taką, i to bardziej niż w czasach jakichkolwiek wcześniejszych ludzkich pokoleń.
Ale Fatimy nie zamyka ukazanie boleści Matki. Jest jeszcze trzecia wizja: na tle słońca pojawia się Matka Boża Szkaplerzna.
Dlaczego Matka Boża Szkaplerzna?
W ostatnim dniu objawienia - 13 października 1917 r., Matka Boża objawiła się jako Matka Boża Szkaplerzna, inaczej jako Matka Boża Karmelitańska. To dlatego, powiadają niektórzy, Siostra Łucja wstąpiła do Karmelu.
Trudno zrozumieć znaczenie szkaplerza, jeśli zapomni się o jego średniowiecznym rodowodzie. Powstał on w czasach, kiedy gest wzięcia kogoś pod płaszcz oznaczał prawną ochronę przez patrona, a także uznanie nieślubnego dziecka i nadanie mu swych rodowych praw. Tak na przykład trzeba rozumieć gest narzucenia przez biskupa swego płaszcza na św. Franciszka - "biedaczyna z Asyżu" znalazł w biskupie swego obrońcę i protektora. Do tego myślenia nawiązywała sztuka religijna, przedstawiając ludzi chroniących się pod płaszcz Matki Bożej.
Maryja - dając swój płaszcz lub udzielając pod nim schronienia - uznaje nas za swoje dzieci i niejako "legalizuje" nasze dziecięctwo, mimo że jesteśmy pełni grzechów i słabości. Wiemy, czym różni się życie prawowiernego dziedzica od nielegalnego potomka... Przez noszenie szkaplerza zapewniamy sobie dostęp do życia wiecznego.
Już najstarsza modlitwa Maryjna, "Pod Twoją obronę", w swej oryginalnej formie posiadała słowo "płaszcz". Pierwsze pokolenia chrześcijan, uciekając się do Najświętszej Maryi Panny, chroniły się pod "płaszcz miłosierdzia" Maryi. Wołały: "Pod płaszcz miłosierdzia Twego uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko!".
Szkaplerz jest szatą Matki Najświętszej. Czy nie mówi nam on o znaczeniu oddania się pod opiekę Maryi i o wartości naszego poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu, o którym tak wiele słyszymy w objawieniach fatimskich? On będzie dla nas schronieniem i drogą, która zaprowadzi nas do Boga - tak mówiła Maryja w czerwcowym objawieniu w Fatimie. On będzie dla nas gwarancją Jej pomocy i opieki. On otworzy przed nami niebo!
Wizja dzieci rozpoczyna się od wskazania na rodzinę, by następnie ukazać bezmiar grzeszności współczesnego świata, a na koniec ukazać jako ocalenie uciekanie się pod opiekę Maryi. Czy można krócej streścić wielkie orędzie z Fatimy w postaci takiej, jak ukazuje je Bóg w naszym pokoleniu?
Nie możemy zapominać, że rodzina jest drogą w przyszłość. Nie możemy pozwolić się oszukać, że popełniane przez nas zło nie ma żadnych dalszych konsekwencji.
Dziś nie możemy zrezygnować z Maryi!
Jaki może być sens teologiczny cudu słońca?
Jeśli powiemy, że jest on podpisem Pana Boga pod objawieniami w Fatimie, to od razu otrzymamy odpowiedź na pytanie o cel tego fatimskiego cudu. Miał on uwiarygodnić wszystkie apele Matki Bożej i sprawić, by ludzie w nie "uwierzyli". Potwierdza to sama Matka Najświętsza, mówiąc w lipcu 1917 r.: W październiku uczynię cud, aby wszyscy uwierzyli. Ten sam element pojawia się w słowach bezpośrednio poprzedzających cud słońca. Maryja ogłasza: NIECH LUDZIE WIĘCEJ NIE OBRAŻAJĄ BOGA. JUŻ I TAK ZOSTAŁ BARDZO OBRAŻONY!.
Tym samym to, co nastąpiło za moment, było dramatycznym obrazowym wezwaniem skierowanym do ludzi, aby porzucili życie w grzechu.
W ostatnich słowach Matki Najświętszej ogłoszonych w Fatimie pojawia się coś jeszcze. Słyszymy w nich dalekie echo apokaliptycznej przestrogi. Bóg jest już tak bardzo obrażony, że jeśli ludzie nie przestaną go dalej znieważać swymi grzechami, to... Matka Boża jakby nie kończy zdania. Zamiast niego ukazuje ludziom obraz, który przemawia lepiej niż słowa. Każe dać słońcu znak, że nad ziemią zawisło widmo kary. Taka interpretacja ostatnich słów Matki Bożej Fatimskiej i wielkiego cudu słońca jest dziś uwiarygodniona dodatkowym argumentem. Znamy już treść trzeciego sekretu fatimskiego, tam zaś jest mowa o warunkowej karze, jaka czeka ludzkość: morze ognia spadnie na ziemię i podpali świat. Zapytajmy: Czy taniec słońca nie jest jego symbolem?
Mamy wiele powodów, by uważać, że przesłaniem opisywanego cudu jest wątek apokaliptyczny. Można by ukuć termin "warunkowo apokaliptyczny", bo jest on uzależniony od naszego wypełnienia żądań Matki Bożej Fatimskiej. Być może chodzi nawet o wątek wprost apokaliptyczny (związany z powtórnym przyjściem Jezusa). Tak uważa np. ks. Stefano Gobbi, jeden z najbardziej wpływowych wizjonerów XX wieku. Przytaczając treść jednego z objawień otrzymanych od Matki Najświętszej, tłumaczy on: Maryja wyjaśnia: Cud słońca dokonany w Fatimie w czasie Mojego ostatniego objawienia się wskazuje, że weszliście obecnie w czasy, w których spełniają się wydarzenia przygotowujące was na powrót Jezusa w chwale. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. (...) Chciałam was pouczyć o znakach podanych wam przez Jezusa w Ewangelii, aby was przygotować na koniec czasów. Właśnie w waszej epoce mają się one zrealizować.
Cud słońca w innych miejscach
Cud słońca w Fatimie zapoczątkował setki udokumentowanych nadprzyrodzonych fenomenów związanych z tańcem słońca oglądanych w różnych miejscach na naszej planecie. Oto kilka z nich:
20 października 1917 r. ? Torres Novas, niedaleko Fatimy. W tym dniu, o godz. 18.00 miał tu miejsce drugi taniec słońca. Było to jednak cudowne zjawisko inne niż tydzień wcześniej i nie tak doniosłe. Biskup diecezji Portalegre i pani Maria de Jesus Raposo widzieli w Torres Novas wirowanie słońca i zmianę kolorów jego tarczy.
13 czerwca 1920 r. ? Fatima. Trzeci cud słoneczny miał miejsce w samej Fatimie. G.F. Santos w liście tak opisuje to zjawisko: Muszę powiedzieć, że udałam się do Fatimy trzynastego tego miesiąca. Ponieważ nie było żadnego prześladowania, postanowiłam, co następuje: uczestniczyć we Mszy świętej i wysłuchać kazania w odpust św. Antoniego. Później zdecydowałam się zabrać na miejsce objawień figurę Matki Bożej i tam ją wystawić do adoracji.
Kiedy stanęłam przed drzwiami małej kaplicy, była godzina 15.30 oficjalnego czasu. Co ważne: poprosiłam ludzi, by zdjęli kapelusze, bo miejsce już było poświęcone.
Mówiłam, w tym samym momencie ludzie krzycząc padli na kolana. Modlili się głośno. Z podniesionymi rękami wołali o przebaczenie, byli bowiem świadkami tego samego cudu słońca, co 13 października 1917 roku. W tym samym czasie, kiedy i ja byłam świadkiem tego zjawiska, zauważyłam, że stojąca przede mną figura zaczęła jaśnieć przeźroczystym, żółtym światłem. Uznałam, że pochodzi ono z nieba.
Oblicze figury zostało całkowicie przemienione (skutek owego światła). Stałam przy ścianie, poprawiając papier, którym była owinięta skrzynia.
Widząc po raz drugi taki cud, uklękłam przed figurą prosząc o przebaczenie, później jednak musiałam wstać, by poprawić niebieski papier pokrywający skrzynię, co dawało jej piękny wygląd: całość niebieska, a figura biała.
Następnie, posługując się świecą, zapaliłam cztery inne świece. Ta pierwsza miała normalny płomień, a kiedy zapaliłam nią cztery świece, te paliły się na czerwono, czerwienią, jaką palą się sztuczne ognie. Świeca użyta do zapalania dalej świeciła się normalnym płomieniem.
Następnie umieściłam ją w bukiecie kwiatów i ta natychmiast zaczęła palić się na czerwono jak pozostałe cztery. Ludzie krzyknęli: 'Spójrzcie na świece!', 'Spójrzcie na świece!'.
Potem uklękłam przed figurą i odmówiłam różaniec, a wszyscy przyłączyli się do modlitwy. Podczas odmawiania różańca niektóre świece zostały zdmuchnięte przez wiatr. Zapalone ponownie, paliły się na różowo. Kiedy skończyliśmy różaniec, fenomen słoneczny ustał, figura utraciła swój blask, a świece zaczęły palić się normalnym płomieniem. Niech Bóg będzie błogosławiony.
1944 r. ? Bonate. W czasie objawień we włoskim Bonate cud słońca wydarzył się on sześciokrotnie, a jego świadkami było w sumie ponad milion osób.
Pierwszy miał miejsce 20 maja. Pani doktor Eliana Maggi pod przysięgą tak opisała cud słońca: Tamta sobota była deszczowa. Na początku objawienia nad głową dziecka [wizjonerki Adelajdy Roncalli] ukazał się promień słońca. Podniosłam oczy ku niebu i ujrzałam przejaśnienie na niebie na kształt krzyża. Przez minutę, może dwie z nieba spadał deszcz składający się ze złotych i srebrnych punkcików. Wszyscy mówili o cudzie.
Z kolei ks. Luigi Cortesi pisał: Ktoś dostrzegł dziwny strumień światła spadający na dziecko i odbijający się na najbliższych twarzach. Inni zauważyli, że słońce przybrało postać krzyża. Jeszcze inni, że tarcza słoneczna kręciła się, tworząc pierścień nie większy niż pół metra. W niższych pokładach atmosfery niektórzy ludzie widzieli deszcz złotych gwiazd i małe żółte obłoczki w kształcie pierścieni, tak gęstych i bliskich ziemi, że byli tacy, którzy próbowali je złapać. Na dłoniach i twarzach pojawiały się różne kolory, wśród których przeważał żółty. Można też było zobaczyć, że czyjeś ręce świecą fluorescencyjnym światłem.
Dzień później, tj 21 maja miało miejsce kolejne zjawisko słoneczne. Świadkowie zeznali: Około godziny szóstej słońce wyszło zza chmur, wirując i wyrzucając z siebie na wszystkie strony promienie żółte, zielone, czerwone, niebieskie, fioletowe. Barwiły one chmury, pola, drzewa i rzesze ludzkie. Po kilku minutach słońce zatrzymało się, by za chwilę powtórzyć niezwykły spektakl. Wielu widziało, że tarcza słoneczna stała się biała jak Hostia, a chmury zdawały się opadać na ludzi. Byli tacy, którzy widzieli na niebie różaniec, inni dostrzegli Panią pełną majestatu z suknią sięgającą ziemi. Jeszcze inni widzieli na słońcu rysy twarzy Matki Najświętszej.
Te cudowne zjawiska były widoczne nie tylko w samym Bonate, ale i w innych miejscach, np. w Tavernola czy w Bergamo, gdzie wielu ludzi widziało słońce, jak blednie i na wszystkie strony wyrzuca z siebie tęczę barw. Obserwowano też szeroki żółty promień światła spadający na Ghiaie... Widząc te niezwykłe zjawiska, ludzie wybiegali na ulice.
30 października 1950 r. ? Watykan. Tu również miał miejsce cud słońca. Papież Pius XII czterokrotnie ujrzał cud słońca. O tym niezwykłym wydarzeniu złożył sam złożył następujące świadectwo: Było to 30 października 1950 r., na dwa dni przed uroczystym ogłoszeniem dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny, w dniu oczekiwanym z niepokojem przez cały świat katolicki. Około godziny szesnastej odbywałem codzienny spacer w ogrodach watykańskich. Czytałem i analizowałem, jak zwykle, rozmaite dokumenty urzędowe. Szedłem z Placu Matki Bożej z Lourdes aleją wzdłuż muru na szczyt wzgórza. Kiedy w pewnym momencie podniosłem wzrok znad kartek, które trzymałem w rękach, zostałem oczarowany zjawiskiem, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Słońce, które znajdowało się jeszcze dosyć wysoko na niebie, wyglądało jak bladożółta kula, opasana świetlistym kręgiem, co jednak w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało mi na nie normalnie patrzeć. Z przodu unosiła się nieduża chmurka. Matowa kula lekko się poruszała, to obracając się wokoło, to przemieszczając się z prawa na lewo i z powrotem. Ale wewnątrz kuli widać było całkiem wyraźnie i bez przerwy bardzo silne ruchy. To samo zjawisko powtórzyło się następnego dnia, 31 października, i 1 listopada, w dniu ogłoszenia dogmatu, jak również 8 listopada, w oktawę tejże uroczystości. Od tego dnia już więcej się to nie zdarzyło. Później wiele razy próbowałem, zawsze o tej samej porze i w takich samych lub podobnych warunkach atmosferycznych, kierować wzrok na słońce, aby zobaczyć, czy nastąpi to samo zjawisko, ale daremnie. Nie mogłem ani przez chwilę patrzeć na słonce, gdyż zaraz mnie oślepiało. Jest to, mówiąc krótko i prosto, czysta prawda.
25 marca 1978 r. ? Betania w Wenezueli. W czasie jednego z objawień Matki Bożej w wenezuelskiej Betanii (objawienia uznane przez Kościół w 1987 r.) miał miejsce cud słońca. Kiedy uboga okoliczna ludność przybyła w dniu Zwiastowania w 1978 r. na farmę Finca Betania, Maryja, objawiając się Marii Esperanzy Madrano, rozpostarła ręce, z których wytrysnęły promienie światła. Pobiegły one prosto na nas - opowiadała wizjonerka - kąpiąc nas w świetle w taki sposób, że Nasira Mistaje krzyknęła: 'Wszystko się pali!'. Rzeczywiście, wyglądało to tak, jakby płonęła cała okolica. Było to piękne. Słońce zaczęło obracać się wokół osi. Ludzie krzyczeli z zachwytu.
Cud słońca pojawiający się w wielu rejonach świata, jest mocno związany z miejscami współczesnych objawień Maryjnych.
http://fatimska.lublin.pl/?p=main&what=71