Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 3 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 25 sie 2012, o 10:47 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
Spowiedź - Sakrament pojednania - INFORMACJE ZEBRANE -.

źródło:
https://www.kapucyni.pl/index.php/czyte ... -wszystkie


Spowiedź inna niż wszystkie


Mazurka upiec, jajka kupić, zdążyć do fryzjera. I jeszcze spowiedź - często odkładana na później, na ostatnią chwilę. Choć kolejki w kościołach wydają nam się w okresie wielkanocnym długie - gdy przyjdzie w nich stać i czekać - to jednak coraz więcej z nas z sakramentem pokuty ma problem...

I tak jak Jezus nie przyszedł nauczać sprawiedliwych, ale grzeszników, tak i rozmowa na ten temat nie jest dla tych, którzy rozumieją sens i wagę tego sakramentu. Bardziej dla tych, którzy - choć się starają - pojąć nie mogą, po co, jak i dlaczego. O kryzysie wiary, wadze spowiedzi w naszym życiu, i tym, jak pokonać strach przed konfesjonałem opowiada br. Rafał Szymkowiak z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, autor książki "Spowiedź jest spoko".


Spowiedź coraz częściej traktowana jest jako obowiązek. Iść czy nie iść - oto, zwłaszcza przed Wielkanocą, jest pytanie. Jak ksiądz myśli, skąd taki dylemat?
- Dla mnie osobiście jest to pytanie w ogóle o to, czy ja chcę być z Bogiem. Spowiedź często traktowana jest jak pralka - bach, bach, wypowiadam swoje grzechy i do widzenia. A przystępując do sakramentu pojednania - to jest ważne -zakładam osobę, bo pojednanie będzie zawsze dokonywało się pomiędzy osobami. Nie może się jakaś bezosobowa siła jednać z człowiekiem.

No tak, ale my często - zamiast Pana Boga - widzimy w konfesjonale tylko księdza.

- Ksiądz jest tylko narzędziem - lepszym lub gorszym. A jak przychodzę do konfesjonału to tak naprawdę spotykam się z Nim - Bogiem. Gdy przygotowuję dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, to podczas próbnej spowiedzi nie siedzę w konfesjonale - zamiast tego wkładam do niego krzyż, by dzieci miały świadomość, że tam jest ON, żywy. I że idą tam, by spotkać się z Jego przebaczającą miłością, żeby nie zwątpić w siebie, żeby mieć świadomość, kim są, żeby się "naładować" duchową mocą.

I żeby poczuć ulgę? Bo przecież tego też oczekujemy wyznając grzechy.
- Dzisiaj wielu katolików idzie do spowiedzi na zasadzie oczyszczenia, żeby poczuć się lepiej. Jasne, jak ktoś ma bardzo zbrukane sumienie, to poczuje ulgę. Ale to jest tylko jeden z elementów sakramentu pojednania. Słowo konfesjonał pochodzi od łacińskiego słowa confessio - wyznanie. A to oznacza, że ja wyznaję swoje grzechy, ale jest też Ktoś, kto wyznaje mi Swoją miłość. I gdybyśmy byli w pełni świadomi tego, co tam się tak naprawdę dzieje i ile miłości wylewa się z konfesjonału, to byśmy szli z pontonem, albo kołem ratunkowym do spowiedzi. I to jest istota sakramentu pojednania. Ludzie często nie czują tego...

A potem mają kłopot, boją się konfesjonału.

- No tak, mają problem ze spowiedzią, ponieważ trzeba mieć doświadczenie żywego Boga i osobową relację z Nim. A podstawowe dwa problemy, jakie dzisiaj są, to brak świadomości spotkania z osobą w sakramencie pojednania, i brak świadomości, że tam jest tylko miłość, że Bóg przychodzi ze swoją miłością. Jeżeli nie ma tego doświadczenia: osoby i miłości, sakrament pojednania staje się niechcianym dodatkiem do świąt - bo trzeba iść, raz na pół roku, raz na rok... i tu jest problem. A ludzie dlatego nie czują tego, bo dla nich rzeczywistość, którą przynosi chrześcijaństwo, jest rzeczywistością bardziej tradycji, religijności, pobożności, a nie doświadczeniem wiary.

Trzeba jednak zaznaczyć, że nie dla wszystkich, prawda?
- Mam takie spowiedzi, gdy ktoś przychodzi, klęka i mówi tak: "Panie Jezu, witam Cię, ostatni raz widziałam/em się z Tobą dwa/trzy tygodnie temu. Dzisiaj przychodzę znów, bo chcę Cię przeprosić". I zaczyna się wyznanie wiary. A na koniec dodaje: "A teraz Cię proszę, żebyś tego kapłana natchnął, aby wiedział, co ma mi powiedzieć. Proszę Cię o pokutę i rozgrzeszenie". Koniec kropka. Dla mnie jest to od razu sygnał, jako dla kapłana - ooo ten gość czy ta gościówa, to oni wiedzą, co tu się tak naprawdę dzieje! Ale jeżeli ktoś przychodzi i strzela słowami jak z karabinu maszynowego - potem "więcej grzechów nie pamiętam" i poszłooo... no to to jest maszyna, nie człowiek. Mogę się wtedy wznieść na wyżyny i zacząć mu mówić, ale on i tak tego kompletnie nie kapuje.

No właśnie, ale dlaczego tego nie rozumie?
- Bo on żyje w innej rzeczywistości. Większe znaczenie ma dla niego święconka, koszyczek. To jest konkret, postawi na stole, a ze spowiedzią, co? Teraz człowiek bardziej się "łapie" na pewnego rodzaju błyskotki, niż na rzeczywistość realnego świata. Chociaż dla kogoś rzeczywistość duchowa będzie nierealna, a to, co jest w galeriach będzie jak najbardziej realne - bo może dotknąć, kupić plazmę i postawić sobie w pokoju.

Jak w takim razie dobrze przygotować się do sakramentu pojednania? Od czego zacząć?
- Można powiedzieć, że od rachunku sumienia, że od tego zależy dobra spowiedź - i to jest prawda. Ale rachunek sumienia nie jest tylko przeglądaniem swojego życia jedynie w kontekście tego, co było złe. Dlatego ja każdą spowiedź zacząłbym jednak od takiego podstawowego pytania "Jaką ja mam relację z Panem Bogiem"? Bo to jak w lustrze ogniskuje się właśnie w konfesjonale. Jeżeli spowiedź to dla mnie tylko formalność, odniesienie do mojej doskonałości, poczucia poniżenia, pychy, złego samopoczucia, to w konfesjonale często tak naprawdę nie dostrzegam Pana Boga.

Co w takim razie zrobić, zmienić, by Go zobaczyć?
- Przede wszystkim człowiek musi sobie zadać pytanie "Czy ja wierzę w realną obecność Boga, który tam, w konfesjonale, jest? W to, że wszystkie moje grzechy, które popełniam, od tych najmniejszych do tych największych, godzą w Boga - ranią kogoś, kto był w stanie oddać mi wszystko, ukochał mnie do granic możliwości. Konfesjonał jest właśnie takim miejsce, gdzie człowiek przychodzi i mówi "Panie Boże, zrobiłem źle, bo cię nie posłuchałem".
Przychodzę do Niego i przyjmuję postawę klęczącą - jako ten, który "narozrabiał" w życiu. Klękam i mówię: "Panie Boże, jest źle". I już sama moja postawa świadczy o tym. Poza tym - pierwszy warunek spowiedzi to przyznanie się do winy. Grzechy można przecież zrobić w cichości zamkniętego pokoju - nikt tego nie widzi, oprócz Boga. A ja idę do konfesjonału i chcę się do tego przyznać, mimo tego, że On wie, bo przecież zna moje grzechy na wylot. Ale chodzi też o mnie - żebym ja stanął w takiej prawdzie i Mu to powiedział.

Nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Czasem naszą niewiedzę tłumaczymy tym, że księża w kościele nam o tym nie mówią.
- Według mnie to nie jest kwestia tego, że się o tym nie mówi, tylko - pytanie za 100 punktów - czy ktoś chce tego słuchać? Czy może świat, w którym człowiek żyje, już go tak przemielił, że on już w ogóle na pewien poziom nie umie "wskoczyć"? I to jest problem. I to nie tylko tych, którzy głoszą, bo oni są naprawdę otwarci, ale człowieka, który po prostu nie chce. Dzisiaj często ludzie żyją bez Boga, bo jest im tak wygodniej. No co oni będą się w jakąś religię bawić? Przecież to jest - według nich - opium dla ludu.

Ale przecież katolicy cały rok czekają na Wielkanoc, Boże Narodzenie. Lubią święta, celebrują je.
- Na nartach. Gliniane dzieciątko i stukanie się jajkiem - to lubią. Ale ile jest ludzi w kościele w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę - na najważniejszych wydarzeniach paschalnych? Człowiek musi w pewnym momencie zdecydować się na coś, bo często nasza wiara, która powinna być posłuszeństwem Bogu, jest przeżywana w śmieszny sposób. Bo dopóki jest deklaratywna - w sensie, że wierzę, albo nie wierzę - to jest fajnie. Ale jeżeli wchodzi w ruch akt woli, ja muszę decydować się na coś i to jest od razu przeliczane na moje życie w kategoriach zysków i strat, to wtedy wiara zaczyna wybrzmiewać.

I co wtedy? Często szukamy winy nie w sobie, ale mamy pretensje do Kościoła, kapłanów, Pana Boga...
- Trzeba sobie postawić pytanie, czy to Bóg zbawia, czy my - księża - zbawiamy. Oczywiście Pan Bóg i my robimy tyle, ile jest możliwe, ale człowiek klękający przy konfesjonale też jest odpowiedzialny za swoje życie duchowe. Dzisiaj wiele osób nie chce jednak z tej odpowiedzialności skorzystać. Pan Bóg przecież nie weźmie nikogo za łeb i nie przyprowadzi do konfesjonału. To nie jest tyran, który chce człowiekowi coś narzucić. On mówi zawsze "jeśli chcesz" - to jest tajemnica tej niesamowitej wolności, która dana jest człowiekowi przez to, że Bóg jest miłością, a miłość zakłada wolność.I to jest tragiczne, bo Pan Bóg patrzy na człowieka i widzi, jak on w swojej wolności Go nie chce. No, ale co ma zrobić?

Na szczęście Wielki Post, to szansa, żeby pewne rzeczy przemyśleć, naprawić...
- Jest to na pewno wielki czas łaski. Następuje wtedy, jak to jeden z moich przyjaciół mówi, takie "wietrzenie Kościoła" - żywego Kościoła. Nie budynku, ale wspólnoty ludzi. Wielki Post ma to do siebie. To próba powrotu. Pewnie jedni przychodzą z potrzeby, inni ze strachu - wszystko zależy od tego, jak ktoś przeżywa swoją relację z Bogiem. Dla mnie osobiście jest to bardzo ważny czas. Oczywiście, to nie jest tak, że Kościół uważa, że wszyscy powinni na siebie wory pokutne założyć. Ludzie przecież szukają wiary. Dlaczego? No bo po prostu - w sercu człowieka jest miejsce na Boga. I można w to serce pakować tysiące rzeczy, ale w efekcie końcowym przychodzi taki moment, że człowiek musi się zapytać, "co tam jest?".

***

"A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". (Łk 15,18-32)

I zaczęli się bawić. Taki właśnie jest Bóg.

Rozmawiała Ewa Mickiewicz

Źródło: www.polskalokalna.pl

Biuro Prasowe Kapucynów - Prowincja Krakowska

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 25 sie 2012, o 10:53 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
źródło: http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedz ... 0230&nr=48

Całodzienna spowiedź w Warszawie

Tylko w kilku kościołach warszawskich można skorzystać z całodziennej posługi w konfesjonale. Są to głównie świątynie prowadzone przez zgromadzenia zakonne: jezuitów, kapucynów, pallotynów oraz misjonarzy.
Kościół usilnie zachęca proboszczów do wprowadzenia codziennej praktyki słuchania spowiedzi poza godzinami sprawowania Eucharystii. " Tak jak we wszystkich parafiach istnieje ustalony porządek Mszy św., tak też powinny być podawane do publicznej wiadomości godziny dyżurów w konfesjonale. Z tych samych racji, zwłaszcza w większych ośrodkach miejskich, należy pomnażać liczbę miejsc, w których sakrament pokuty jest sprawowany cały dzień" - czytamy w dokumentach II Polskiego Synodu Plenarnego.
Jednak miejsc, gdzie trwa całodzienna spowiedź, jest w Warszawie bardzo mało. "Spowiedź podczas Mszy św." - taką informację można przeczytać na tablicach ogłoszeń większości świątyń w Warszawie. Najlepiej sytuacja wygląda na Starym i Nowym Mieście. Tutaj większość kościołów jest w ciągu dnia otwarta, w niektórych trwa całodzienna spowiedź, a także adoracja Najświętszego Sakramentu. Często odprawiane są także Msze św.
Chyba najbardziej znanym w Warszawie miejscem, gdzie przez cały dzień można skorzystać z sakramentu pokuty, jest sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przy ul. Świętojańskiej. Spowiedź trwa tam w dni powszednie w godzinach: 6.30-12.45, 15.00-18.45 i 20.00-20.15. W niedziele kapłani spowiadają od 7.00 do 13.50 oraz od 20.00 do 20.50. Przez cały ten czas trwa adoracja Najświętszego Sakramentu w kaplicy adoracyjnej. Spowiedź odbywa się właśnie w tej kaplicy. Ustawiono tam ogromny konfesjonał, z zewnątrz przypominający nieco szafę. Penitent otwiera drzwiczki i wchodzi do niewielkiego pomieszczenia z klęcznikiem i kratką. Umieszczona na zewnątrz lampka informuje, czy konfesjonał jest zajęty, czy nie. A zajęty jest praktycznie cały czas. - Codziennie mamy bardzo dużo penitentów - twierdzą jezuici ze Świętojańskiej.
Całodzienna spowiedź trwa również w kościele Przemienienia Pańskiego Braci Mniejszych Kapucynów przy ul. Miodowej. Posługa sakramentu pokuty to szczególny charyzmat kapucynów. Wśród wielu wybitnych spowiedników pochodzących z tego zakonu można wymienić chociażby bł. o. Honorata Koźmińskiego czy św. o. Pio. Na Miodowej spowiedź trwa w godz. 6.30-12.00 i 15.30-19.00. Tutaj także przychodzi bardzo dużo ludzi. Niektórzy wstępują przypadkowo i widząc kapłana w konfesjonale decydują się na spowiedź. Większość jednak doskonale wie, że w kapucyńskiej świątyni jest możliwość wyspowiadania się przez cały dzień. Zdarzają się nawrócenia po wielu latach trwania w grzechu. - Spowiedź wtedy odbywa się często z wielkim żalem, bólem, płaczem. Zdarzyło mi się nieraz, że chłop jak dąb, którego nie można podejrzewać, że jest mięczakiem, ryczy jak bóbr u kratek konfesjonału podczas właśnie takiej spowiedzi. Nie ma w tym nic udawanego, jest to autentyczna spowiedź nawrócenia - opowiada o. Dariusz Sosnowski.
Od godz. od 6.00 do 12.00 oraz od 16.30 do 19.30 można skorzystać z sakramentu pokuty w Bazylice Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Tę świątynię, położoną w ścisłym centrum miasta, odwiedza szczególnie wiele osób, wśród których dużą część stanowią studenci pobliskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
Studenci chętnie też korzystają z posługi duszpasterzy akademickich w kościele św. Anny przy pl. Zamkowym. Tutaj ze spowiedzi można skorzystać codziennie w godz. 15.00-18.00. W pozostałym czasie o sakrament pokuty można zawsze poprosić dyżurującego w rektoracie świątyni kapłana. Jak podkreśla rektor kościoła ks. Bogdan Bartołd, bardzo wielu penitentów to, oprócz studentów, narzeczeni przygotowujący się do sakramentu małżeństwa. - W naszej świątyni odbywa się bardzo wiele ślubów, po prostu młodym parom podoba się to miejsce. Może także decyduje to, że św. Anna jest patronką małżeństw - wyjaśnia ksiądz rektor. Dodaje, że w posłudze duszpasterskiej w kościele św. Anny pomaga wielu zaprzyjaźnionych kapłanów, w tym np. z Opus Dei.
W kościele św. Marcina na Piwnej co prawda nie ma całodziennej spowiedzi, ale na dwóch konfesjonałach wiszą kartki z dokładnymi godzinami dyżurów spowiedników. Są tam nawet ich nazwiska. Jest to więc doskonała okazja, żeby praktykować regularną spowiedź u tego samego kapłana. Jak podkreślają duszpasterze, jest to bardzo ważne dla rozwoju życia duchowego. U św. Marcina z sakramentu pokuty można skorzystać np. w soboty od godz. 19.30 do 20.30.
W kościołach na Starym i Nowym Mieście Msze św. odprawiane są bardzo często, nie tylko rano i wieczorem. To także dobra okazja do spowiedzi. I tak np. u franciszkanów konwentualnych na Zakroczymskiej spowiednicy posługują w konfesjonale podczas Mszy św. o godz. 10.00, a u dominikanów na Freta - o 12.00.
Na terenie diecezji warszawsko-praskiej całodzienna spowiedź odbywa się w kościele św. Wincentego Pallottiego przy ul. Skaryszewskiej. Posługują tu pallotyni. Z sakramentu pokuty można skorzystać codziennie w godz. 8.00-12.30 i 15.00-17.30. Spowiedź odbywa się w specjalnym pomieszczeniu połączonym z kaplicą adoracyjną, gdzie przez cały dzień wystawiony jest Najświętszy Sakrament. - Przyjeżdżają do nas ludzie z całej Warszawy. Wielu ma stałych spowiedników. Sporo jest także podróżnych, gdyż w pobliżu znajduje się Dworzec Warszawa Wschodnia - mówi ks. Edmund Robek, proboszcz parafii.
Szkoda, że miejsc w Warszawie, gdzie trwa całodzienna spowiedź, jest tak mało. W dodatku większość z nich znajduje się na terenie Starego Miasta i okolic, gdzie dominują kościoły zakonne. Praktycznie nie zdarza się, żeby całodzienna spowiedź odbywała się w świątyni prowadzonej przez księży diecezjalnych. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. W klasztorach jest więcej kapłanów. - Na plebaniach diecezjalnych zwykle jest ich mało i w dodatku mają różne czasochłonne zajęcia, jak np. katechezę - wyjaśnia ks. Bartołd.
Wydaje się jednak, że w wielu parafiach diecezjalnych, zwłaszcza tam, gdzie świątynie szczycą się tytułami sanktuariów, wprowadzenie spowiedzi w ciągu dnia, choćby przez 2-3 godziny, byłoby możliwe bez uszczerbku dla innych obowiązków księży. Potrzeba może jedynie trochę dobrej woli. Doświadczenie pokazuje bowiem, że kiedy się naprawdę chce usłużyć drugiemu człowiekowi, czas zawsze się znajdzie.

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Post: 25 sie 2012, o 11:06 
Offline
1000p
1000p

Rejestracja: 28 gru 2006, o 10:35
Posty: 6446
Kościół pw. Przemienia Pańskiego
Bracia KAPUCYNI


Wejście do kościoła jest od strony ul. Miodowej. Zakrystia jest czynna w godzinach otwarcia kościoła.

http://www.kapucyni.warszawa.pl/index.p ... &Itemid=27

Godziny otwarcia

W dni powszednie: 6.30 - 12.00 i 16.00 - 19.30.

W niedziele: 6.30 - 13.30 i 17.00 - 19.30.

W I niedzielę miesiąca: 6.30 - 19.00.


Porządek Mszy św.


Msze św. w niedziele i uroczystości: 7.00, 8.00, 9.30, 11.00, 12.15 i 18.30.

Msze św. w dni powszednie: 7.00, 8.00, 9.00 i 18.30.



Godziny spowiedzi

Spowiadamy codziennie w następującym porządku:

W dni powszednie, w tym soboty: w czasie Mszy świętych - 7.00 i 8.00 oraz podczas dyżurów
od 9.00 do 12.00 i dyżur od 16.00 do 19.00.

W niedziele i uroczystości - w czasie Mszy św.

_________________
+ Z Bogiem i Maryją.


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 3 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!