Forum DDN - Drogowskazy do Nieba.

  



Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1 ] 
Przeszukiwarka poniższego WĄTKU:
Autor Wiadomość
Post: 2 maja 2017, o 20:28 
Offline
1000p
1000p
Awatar użytkownika

Rejestracja: 8 paź 2013, o 19:41
Posty: 1061
Krwawe łzy Maryi w Polsce


Obrazek


KRWAWE ŁZY MARYI W POLSCE

Fenomen krwawych łez nie ominął i naszego kraju. Maryja w swoim obrazie płakała w Lublinie 3 lipca 1949. O wydarzeniu tym przypomniał niespodziewanie Jan Paweł II, który pielgrzymując na Sycylię, 6 listopada 1994, nawiedził i poświęcił sanktuarium Matki Bożej Płaczącej w Syrakuzach. W homilii Ojciec Święty przypomniał wszystkim tam zgromadzonym, a w sposób szczególny rodakom, że podobne zdarzenie miało miejsce na ziemi polskiej:

?Łzy Maryi pojawiają się także w Jej objawieniach, którymi Ona towarzyszyła w kolejnych epokach Kościołowi w jego wędrówce po drogach świata. Maryja płakała w La Salette, a było to w połowie ubiegłego stulecia, przed objawieniami w Lourdes, w okresie wielkiego nasilenia postaw antychrześcijańskich we Francji. A drugi raz Maryja zapłakała tutaj, w Syrakuzach. Było to po zakończeniu II wojny światowej. I można było zrozumieć ten płacz na tle tych właśnie wydarzeń, na tle całej hekatomby ofiar, jakie druga wojna światowa spowodowała, na tle eksterminacji synów i córek Izraela, na tle zagrożenia Europy od Wschodu przez programowo ateistyczny komunizm. W tym też czasie płakał obraz Matki Bożej Częstochowskiej w Lublinie, ale to wydarzenie jest mało znane poza Polską. (...) Te łzy Maryi należą do porządku znaków. Świadczą one o obecności Matki w Kościele i świecie. Matka płacze wówczas, kiedy dzieciom zagraża jakiekolwiek zło, duchowe czy też fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą, czy też na drodze krzyżowej, czy wreszcie przy grobie Łazarza...?

[Z przemówienia Papieża z okazji konsekracji nowego sanktuarium Matki Bożej Płaczącej w Syrakuzach 6.11.1994.]

HISTORIA OBRAZU

Obraz Matki Bożej, o którym przypomniał papież, został namalowany na prośbę bpa Mariana Fulmana przez prof. Bolesława Rutkowskiego z Częstochowy. Na płótnie o wymiarach 180 x 120 cm artysta przedstawił wizerunek Matki Bożej z Jasnej Góry. Obraz umieszczono w bocznym ołtarzu katedry. Tam znajduje się do dziś. Artysta był człowiekiem głęboko religijnym, malował nie tylko pędzlem, ale i sercem. Umieszczony w katedrze obraz został gorąco przyjęty przez wiernych, stał się od pierwszej chwili obiektem szczególnej czci i zasłynął łaskami. Sprowadzając obraz biskup Fulman pragnął przybliżyć ziemi lubelskiej i lubelskiemu Kościołowi oblicze Matki Bożej Częstochowskiej. Dzisiaj można powiedzieć, że to Oblicze tak zrosło się z tym miastem, z tą świątynią, że trudno sobie wyobrazić katedrę, miasto i Kościół lubelski bez tego obrazu.

Do wydarzenia, o którym mówił Papież, doszło w niedzielę 3.07.1949, około godz. 16.00. Wierni modlący się przed Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej zauważyli zmiany na Jej Twarzy: z oka spływała krwawa łza. Pracująca w katedrze s. Barbara Stanisława Sadowska ? szarytka ? natychmiast poinformowała o tym wydarzeniu ks. Tadeusza Malca, ówczesnego wikariusza parafii katedralnej. W relacji ks. Malca czytamy:

"Około godz. 16.00 do zakrystii wbiegł zakrystianin i oświadczył, że coś niezwykłego dzieje się z Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Udałem się natychmiast i zauważyłem tłum ludzi wpatrzonych w obraz. Spojrzałem i zauważyłem posuwające się z prawego oka czarne krople, spływające po policzku ku bliznom. Uniesienie ludzi, jęk, płacz było tak potężne, że i ja również rzuciłem się na kolana i razem z ludźmi dałem się unieść wielkiemu wzruszeniu aż do łez... Mnie osobiście się wydawało, że obraz był ożywiony, twarz uśmiechnięta i jakaś jasność biła.(...) Krople rozlały się po policzku. Ludzie płakali, krzyczeli na głos. Zerwałem się po chwili i pędem pobiegłem do księdza biskupa, który leżał chory w swoim mieszkaniu. Opowiedziałem mu wszystko. Widziałem wzruszenie u niego...?

Wieść o wydarzeniach w lubelskiej katedrze rozniosła się lotem błyskawicy nie tylko po mieście, ale po całej Polsce. Spowodowało to wielki napływ wiernych, pragnących ujrzeć Cudowny Obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Już wieczorem pierwszego dnia tłumy gromadziły się nie tylko w katedrze, ale na placu katedralnym, śpiewano pieśni religijne, modlono się. Ludzie w kilkukilometrowych kolejkach ustawiali się i cierpliwie czekali na wejście do katedry. Wydarzenia tego dnia dały początek masowym pielgrzymkom do Cudownego Obrazu Matki Bożej w katedrze lubelskiej. Pewnie wielu pielgrzymów przywiodła po prostu chęć zobaczenia tego wydarzenia, przychodzili powodowani ciekawością. Szli jednak także do Matki Bożej ze swoimi troskami i problemami. W pierwszych dniach przychodzili mieszkańcy miasta, później nadciągali wierni z bliższych i dalszych okolic. Przyjeżdżano do Lublina, czym kto mógł. Zbiorowe pielgrzymki były zakazane przez władze państwowe. Mimo to wierni docierali nieraz z bardzo odległych miejscowości. Chcąc należycie ocenić ten wzmożony ruch pielgrzymkowy, jego wartość, trzeba wziąć pod uwagę trud i wiarę ludzi, tak bardzo w owym czasie i warunkach utrudzonych i prześladowanych. Przychodzili z nadzieją odnowy swego życia. "Zasmucona Pani ? jakby chcieli śpiewać ? wszyscy dzisiaj Cię prosimy, zostań razem z nami."

Reakcja władz, a zwłaszcza organów bezpieczeństwa była natychmiastowa. Od razu wydano walkę ?cudowi?. Opracowywano różne metody i warianty akcji, które miały postawić tamę napływającym pielgrzymom. Z każdym dniem nad katedrą lubelską gromadziły się coraz cięższe chmury. Rozwinięto bardzo ostrą kampanię prasową. W sposób szczególny włączył się w nią "Sztandar Ludu", który 14 lipca zamieścił artykuł zawierający słowa: ?Część reakcyjnego kleru usiłuje sfanatyzować najbardziej ciemne grupy społeczne, usiłuje cofnąć nas do mroków średniowiecza, do czasów, gdy ludzi postępu, wielkich myślicieli męczono i palono na stosie. (...) Łza na obrazie Matki Boskiej potrzebna im była po to, by dziesiątki tysięcy wiernych oderwać od pracy, by wzniecić fanatyzm religijny?. W kilka dni później ta sama gazeta zamieściła kolejny artykuł ze znamiennym tytułem: "Lublin nie będzie ciemnogrodem". Autor poddał krytyce wszystko, co mógł, nie omijając biskupa. Napisał: ?Pod wywieszką rzekomego cudu, ściągnięto milionowy haracz z oszukanych wiernych, oddano ich na łup wyzysku wszelkich spekulantów, oderwano tysiące ludzi od pracy w najgorętsze żniwne dni. (...) Zrobiono to dla celów politycznych, dla walki przeciw państwu ludowemu. Zrobiono to dlatego, że chciano ten oszukańczy, sfałszowany ?cud? przeciwstawić wielkiemu dziełu odbudowy kraju?. W obliczu tych wydarzeń została powołana komisja, która działała pospiesznie i pod presją. Komisja nie wypowiedziała się na temat przyczyn ukazania się łez. Protokół wstępny zaginął, a niektórzy z członków zostali aresztowani. Zjawisko płaczu trwało krótko i nie powtórzyło się. Wszyscy je widzieli, dostrzeżono je więc obiektywnie. Nawet ludzie nieprzychylni ? żądając od Kościoła stwierdzenia, że nie było cudu ? pośrednio przyznawali, że coś można było zobaczyć. Faktom zaprzeczyć się nie da. Owoce łez Maryi...


Wciąż powraca pytanie: Czy zdarzenie w lubelskiej katedrze z 3 lipca 1949 było cudem?

Wielu nie ma wątpliwości i żadne oficjalne stwierdzenie nie jest im potrzebne. Są przekonani, że Moc Boża przez łzy Matki zmieniła ich życie. Bezspornie możemy stwierdzić, że ? według relacji świadków ? na obrazie były zauważalne zmiany; nadawali oni temu zjawisku niecodzienną interpretację; katedra stała się miejscem modlitwy i celem pielgrzymek. Choć Kościół wcześniej oficjalnie nie wypowiedział się na ten temat, jednak Papież przywołał to wydarzenie w Syrakuzach. Postawa ludzi wierzących ? którzy odczytali wydarzenie jako wezwanie Bożej Matki, by dzieci ożywiły wiarę ? stała się impulsem do przemiany życia. O wyjątkowości miejsca i o owocach, jakie przyniosły matczyne łzy, świadczą liczne wota, setki spowiedzi, liczne nawrócenia i uzdrowienia. Przez cały dzień przed oblicze Płaczącej Matki przychodzą mieszkańcy miasta i okolic, by w cichej modlitwie polecić Jej swoje radości, smutki i nadzieje. Katedra stała się miejscem pielgrzymek. Spontanicznie i wytrwale wierni modlą się już przez wiele lat na tym miejscu.


WAŻNE DATY W HISTORII PŁACZĄCEGO OBRAZU

Wielkim wydarzeniem stał się rok 1981, kiedy to ? w ciężkich chwilach dla naszego narodu ? Maryja po raz pierwszy wyszła z katedry. Witało Ją kilkadziesiąt tysięcy wiernych zgromadzonych na Placu Katedralnym. Wielkim wydarzeniem w życiu Kościoła lubelskiego była także koronacja Cudownego Obrazu. Dokonał jej 26 czerwca 1988 Prymas Polski, kard. Józef Glemp. W uroczystości wzięło udział 21 biskupów, setki kapłanów oraz 350 tysięcy wiernych. Można powiedzieć, że było to największe zgromadzenie wiernych ostatnich lat, nie licząc pielgrzymek papieskich. Kiedy myślimy o Cudownym Obrazie Matki Bożej Płaczącej z katedry lubelskiej, to myślimy o samej Maryi, Matce Bożej. Gdy widzimy wiernych wciąż modlących się przed Jej Obliczem, gdy dostrzegamy ich wiarę, miłość do Maryi, wytrwałość, rodzi się pytanie: Kim jest dla nas Maryja? Myślę, że za odpowiedź i jako podsumowanie tej refleksji na temat "cudu lubelskiego? mogą posłużyć słowa kard. Wyszyńskiego ? Prymasa Tysiąclecia: "Potrzebujemy Jej i nie wstydzimy się tego. Potrzebujemy Jej, jak płuca potrzebują powietrza, serce ? krwi i miłości, stopy ? oparcia, oczy ? światła, usta ? pokarmu. Jak dziecko jeszcze nie narodzone potrzebuje matki, nie możemy istnieć i żyć bez niej i poza nią... Potrzebujemy Jej jak potrzebował Jej Syn Boży."


FRAGMENT PRZEMÓWIENIA JANA PAWŁA II - 8 MAJA 1994

?Przemawiam do was ze szpitalnego pokoju i muszę powiedzieć, że ten "przystanek cierpienia? był bardzo potrzebny. Był bardzo potrzebny jako przygotowanie do wizyty na Sycylii, w Katanii i w Syrakuzach, gdzie objawiła się płacząca Matka Boża. Czyż nie płakała po raz pierwszy już sto lat temu? Płacz Maryi przywodzi na myśl górskie sanktuarium w La Salette we Francji. Matka Boża musiała zapłakać raz jeszcze w naszym stuleciu, po II wojnie światowej. Płakała. Płacz jest jednym z naturalnych zachowań kobiety. Dobrze wiemy, jak wiele dokonał kobiecy płacz w życiu św. Augustyna i wielu innych. Płacz kobiety i płacz Matki Bożej to znaki nadziei. Bardzo potrzebny był taki znak na zakończenie Synodu poświęconego Afryce. Bardzo potrzebny był ten płacz Maryi w czasie, który poświęciliśmy na wielką modlitwę za Włochy. Ten płacz ma wielkie znaczenie dla Europy, dla naszego przygotowania do bliskiego już trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Ten płacz przynosi opatrznościowe owoce.

Z tego szpitalnego pokoju jest mi jakby łatwiej zawierzyć wszystko Bogu, złożyć w Jego dłoniach wszystkie problemy, wszelkie przedsięwzięcia duszpasterskie, radości, obawy i nadzieje wielkiego kontynentu afrykańskiego. Łatwiej mi jest uczynić to wszystko dzięki łzom Maryi. Są one tak potrzebne, tak opatrznościowe, niosą tak wiele nadziei. Niech Matka Boża wyjedna nam przez te łzy, aby dobre ziarno obficie zasiane podczas fazy przygotowawczej Synodu i troskliwie kultywowane w minionym miesiącu codziennych spotkań, przyniosło obfite owoce ? owoce wiary, nadziei i miłości dla kontynentu afrykańskiego i dla całej ludzkości....?

źródło; http://www.fronda.pl/a/krwawe-lzy-maryi ... 92080.html


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1 ] 


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 113 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Przejdź do:  
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Czytając to Forum DDN, wyrażam swoją Miłość do Maryi i Jezusa Chrystusa, wierząc w Jego Wszechmoc i Miłosierdzie.

"Od Prawdy zależy przyszłość naszej Ojczyzny" - święty Jan Paweł II

Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy Jezu Ufam Tobie!